Toskania – dzień 2. (07.07.2015)

Plan na dzień 2.
→ zakup Firenzecard
→ Piazza della Signoria
→ Piazza del Duomo
→ kopuła katedry Santa Maria del Fiore
→ Kaplice Medyceuszów
→ Galleria dell’Accademia

Dzisiaj dzień bez samochodu 🙂

Dzień rozpoczęliśmy w pięknych okolicznościach przyrody. O 8:30 było już wystarczająco ciepło, żeby zasiąść do śniadania w ogrodzie przy hotelowej restauracji. Godzina wczesna, więc zajętych jedynie kilka stolików. Naokoło panował rosyjski i niemiecki. Samo śniadanie – w sam raz, bez ekstrawagancji, ale wszystko to, co powinno być.
Na 10:00 mieliśmy zarezerwowany transfer do miasta, więc czasu na biesiadowanie raczej nie było.

Kilkanaście minut jazdy busem i jesteśmy we Florencji. Nasz przystanek był tuż przy Plaza Hotel Lucchesi – przy nabrzeżu, jakiś 1 km od Ponte Vecchio.

Zaopatrzeni w kilka butelek wody ruszamy podziwiać perły Renesansu !
Na wysokości Piazzale degli Uffizi zaczyna robić się już tłoczno – każdy chce mieć fotkę z Ponte Vecchio w tle. My także spróbowaliśmy.

Zgodnie z planem dokładniejsze podziwianie tego XIV-wiecznego mostu zostawiamy sobie na inny dzień. Teraz ruszamy w kierunku Piazza della Signoria. Na początek jednak nie podziwiane architektury, tylko kasa biletowa w Palazzo Vecchio, gdzie chcemy zakupić Firenzecard. Karta pozwala na darmowe wejście do sporej liczby muzeów i pałaców w samej Florencji oraz do willi Medyceuszy położonych poza miastem. Koszt 72 EUR od osoby (dla dzieci na szczęście gratis) i jest ważna przez 72 godziny od momentu pierwszego użycia. Nie jest to może mała kwota, ale moje wyliczenia jeszcze przed wyjazdem wykazały, że na pewno na tym nie stracimy.
W kolejce niewiele osób, więc już po kilku minutach możemy ruszać dalej.

Na razie nie planujemy nigdzie wchodzić – chcemy nacieszyć oczy. Nawet nie chcę się rozpraszać robieniem zdjęć. Na to jeszcze będzie sporo czasu.

Podziwiamy Piazza della Signoria – cudowną fontannę z sylwetką Neptuna, Palazzo Vecchio ze swą charakterystyczną wieżą (zapewne jest z niej wspaniały widok, ale że nie wpuszczają na nią dzieci do 6 lat, niestety ten punkt nam odpada), rzeźby wystawione w Loggia dei Lanzi, a także inne pałace okalające plac. Na podziwianie poświęcamy nawet więcej czasu, niż pierwotnie zakładałem, gdyż nasza córa stwierdza, że resztę dnia spędzi podziwiając konie, zaprzężone do zaparkowanych na placu bryczek. Na szczęście lody okazały się dobrym argumentem przetargowym 🙂
Ruszamy więc dalej. Niespiesznie i raczej idąc po zacienionej stronie chodnika, kierujemy się w stronę Piazza del Duomo. Natężenie ruchu pieszego wzrasta. Gdy wchodzimy na plac, jest cały zalany turystami „autokarowymi”. Szybka ocena długości kolejek do katedry Santa Maria del Fiore, do kopuły oraz do Baptysterium mówi nam, że „teraz nie”. Utrwalanie wrażeń  też lepiej przenieść na czas, gdy autokary odjadą, więc odbijamy w lewo i kierujemy się na kaplice rodu Medyceuszów przy bazylice San Lorenzo.
Po kilku minutach spaceru ukazuje nam się surowa fasada z gołym murem, bez żadnych ozdób – jesteśmy na miejscu – to bazylika San Lorenzo. W planach (tych z XV w.) miało być pięknie, ale miasto nie dogadało się z Michałem Aniołem i jest jak jest.

Aktywujemy nasze Firenzecard i wchodzimy do środka. Po wejściu rzut oka na plan i … gdzie są te kaplice ? O co chodzi ? Odpalam internet. No tak, trochę się pospieszyliśmy, wejście do kaplic jest od drugiej strony 😦 Skoro już tu jesteśmy, to zobaczmy, co nam oferuje ten zabytek sakralny. Raczej nic spektakularnego, więc przyspieszamy kroku i po kilkunastu minutach jesteśmy na zewnątrz. Uderzenie gorąca robi wrażenie.
Przechodząc na druga stronę bazyliki, podziwiamy stojące naokoło pałace i kamienice. Elewacje w jasnych kolorach i kontrastujące pastelowe okiennice – może trochę to wszystko nadgryzione zębem czasu, ale dające przyjemny klimat.

Wchodzimy do Kaplic Medyceuszów. Na początek ta młodsza, barokowa część, czyli Kaplica Książąt. W zamyśle projektodawcy, Don Giovanni de’ Medici, miała ona odzwierciedlać wielkość jego rodu. Bez dwóch zdań – udało mu się. Ściany całe w różnokolorowych kamieniach (większość to marmur), a na każdej wyeksponowany jeden sarkofag. Wszystko przykryte kopułą, oczywiście w całości pokrytą malowidłami. Na bogato. Jestem pod wrażeniem.

Odbiór psuły nieco rusztowania przy dwóch ścianach, ale wiadomo, prace restauratorskie są konieczne i najczęściej nie trwają krótko.
Przechodzimy do Nowej Zakrystii. Zmiana stylu wyraźnie odczuwalna. Tutaj największą uwagę przykuwają rzeźby zdobiące sarkofagi autorstwa Michała Anioła i jego uczniów. Klasyczne piękno. Nic dodać, nic ująć.

Przyznam, że moje zauroczenie barokiem wygrało i musiałem jeszcze na chwilę wrócić do Kaplicy Książąt …

Ruszamy dalej, w kierunku Galleria dell’Accademia. W środku tej galerii sztuki mamy tylko jeden punkt – posąg Dawida dłuta Michała Anioła. Przemierzając niespiesznym krokiem uliczki starego miasta (biorąc pod uwagę 30 kilka stopni w cieniu i tak nie dałoby się szybciej), docieramy do kompletnie zatłoczonej uliczki, przy której jest wejście do Akademii. Co by nie było za łatwo, to do wejścia stoi kilka kolejek, pozawijanych jak wąż. Jedna po bilety, druga do wejścia, trzecia … tak, to nasza … dla posiadaczy Firenzecard 🙂 Nie będę zmyślał, że od razu stanąłem do tej właściwej. Na szczęście krążył tam porządkowy, który pokierował mnie na właściwy „ogonek”. Zanim weszliśmy, trzeba było te pół godziny odstać, ale myślę, że ci, którzy musieli zaliczyć kolejkę do kasy, a potem do wejścia, ugrzęźli tu na sporo ponad godzinę.
Jesteśmy w środku. Obieramy kierunek na Salę Więźniów (z niedokończonymi rzeźbami Michała Anioła), na końcu której znajduje się rzeźba Dawida. Prawie czteroipółmetrowy posąg, ustawiony na cokole i do tego pod dachem, robi piorunujące wrażenie. Zwłaszcza gdy naokoło niego kłębi się jeszcze tłum ludzi.
Stajemy w bezpiecznej odległości i podziwiamy to arcydzieło.

Potem jeszcze tylko każdy po „fotce z Dawidem” i kierujemy się do wyjścia.

Dochodzi 16:00 i dostaję wyraźny sygnał, że czas coś zjeść. Jako że eksploracje kulinarne to nie nasza domena, więc szukamy czegoś zdecydowanie na szybko. Wcześniej nic nam się nie rzuciło w oczy, więc teraz obieramy inną trasę. Po kilku minutach trafiamy na Subway. Wiem, że „włoska kuchnia”, „Toskania”, ale cóż nobody perfect … Dwadzieścia minut, wszyscy najedzeni, ruszamy dalej.

Wracamy na Piazza del Duomo. Ruch już trochę mniejszy, aczkolwiek kolejki do wejść wciąż spore. Stwierdzamy, że dzisiaj już nigdzie nie wchodzimy. Za to robimy sobie spokojny spacer po całym placu (ze szczególnym naciskiem na miejsca zacienione). Do podziwiania są przede wszystkim: przepiękna gotycka katedra Santa Maria del Fiore, dzwonnica Giotta oraz Baptysterium (które, niestety, z powodu prac renowacyjnych, było w całości zasłonięte kotarą). Nie zmienia to jednak faktu, że jest co podziwiać. Zdobienia, kompozycja, no i rozmach robią niesamowite wrażenie.

Kierując się już powoli do przystanku naszego busa, wracamy na Piazza della Signoria. Tu mocniej odczuwa się mniejszą ilość turystów. To jest dobry czas na fotki 🙂

Jest przepięknie, ale mamy już trochę dość. Za nami 6 godzin zwiedzania. Wystarczy. Na Florencję mamy jeszcze dwa kolejne dni 🙂

Jeszcze tylko spacer pod hotel, gdzie ma przystanek nasz bus, potem krótka przejażdżka i przed 18:00 jesteśmy w pokoju. Mimo że wypiliśmy hektolitry wody, to butelkę Corony pochłaniam praktycznie „na raz”.
Nasze niezmordowane dziecko zarządza: basen. Wolelibyśmy się legnąć w pokoju, ale ona też musi mieć jakieś atrakcje. Idziemy. Ula leżakuje, Karola pływa (na razie jeszcze w nadmuchiwanym kółku), a ja jej pilnuję. Na niebie ani jednej chmurki, a temperatura wprost idealna (takie 25-28°C; szkoda, że dopiero o 20:00). Tak mija nam półtorej godziny.

Teraz naprawdę wszyscy mają dość. Kolacja w pokoju i szykujemy się do spania. Karola na dłużej utknęła w wannie z hydromasażem, a my piwko (wino jest przednie, ale jednak tak nie chłodzi), zgranie zdjęć i filmików na laptopa, omówienie planów na jutro i można iść spać.

Podsumowanie dnia
Wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy, może oprócz bazyliki San Lorenzo, były tego warte.
Przede wszystkim wspaniała architektura wokół Piazza del Duomo i Piazza della Signoria.
Poza tym największe wrażenie zrobiły na mnie Kaplica Książąt oraz posąg Dawida.

To był udany dzień ! 🙂 🙂 🙂


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s