Emiraty – dzień 4. (18.02.2017)

Plan
→ Wielki Meczet Szejka Zayeda
→ Observation Deck at 300
→ ciekawostki architektoniczne miasta

Skoro wczoraj był Emirates Palace, to dzisiaj musi być Wielki Meczet Szejka Zayeda !

Trzecia pobudka w Emiratach była już w miarę bezbolesna, ale postanowiliśmy jednak nie ciągać naszej pociechy na śniadanie. Dzięki temu poranek znów minął sprawnie i tuż przed 11:00 byliśmy gotowi do wyjścia.
Do Wielkiego Meczetu mieliśmy raptem 5 km, więc już po kilku minutach zajechaliśmy na dość potężny parking. Na szczęście o tej godzinie wypełniony był dopiero w jednej czwartej.
Punkt pierwszy to przejście przez kontrolę bezpieczeństwa (i dopuszczalnego ubioru). Oddzielne wejścia dla kobiet i mężczyzn, kontrola mniej więcej jak na lotnisku, ochrona tak jak w innych tutejszych miejscach – miła, lecz stanowcza.

Przechodzimy bez żadnych komplikacji i stajemy przed wspaniałym pałacem sułtana z baśni … wróć … wspaniałym meczetem. Biel, złoto, kilkadziesiąt kopuł – robi wrażenie. Wiem, że to miejsce kultu religijnego, ale dyskretnie rozglądam się za wypożyczalnią latających dywanów 😉

Jako że do południowej modlitwy została już tylko godzina (a na czas modlitw meczet jest zamykany dla turystów), to ruszyliśmy w kierunku głównego wejścia. Przyznam, że byłem nieco zawiedziony, gdy okazało się, iż przejście przez główny dziedziniec jest zamknięte i do meczetu wchodzi się z boku od strony „krużganków”. Owszem, dzięki temu można bez przeszkód podziwiać największą marmurową mozaiką na świecie (17 tys. m²), ale jednak ze środka tego placu musi być niesamowity widok.
Ruszyliśmy wzdłuż przepięknej kolumnady. Po drodze obowiązkowy przystanek przy rzędzie szafek na buty i już na boso wchodzimy do środka. Już pierwsza sala (foyer) robi niesamowite wrażenie – wszędzie biały marmur, ozdobny żyrandol, motywy kwiatowe na ścianach i podłodze.

A pomyśleć, że to dopiero „przystawka”. Sala główna jest niesamowita. Przyznam, że ciężko mi ją z czymś porównać. Wszędzie zdobienia, monumentalne kolumny, na podłodze ogromny dywan (oczywiście największy ręcznie tkany dywan na świecie – ponad 5.600 m²) i żyrandole ozdobione kryształami Swarovskiego. Ach, te żyrandole ! Coś niesamowitego ! Największy waży 12 ton (i o dziwo nie  jest największy na świecie, a „dopiero” trzeci).

Lekko oszołomieni wychodzimy na zewnątrz. Niestety pochmurne niebo szybko wyprowadza nas z tego stanu. Stwierdzamy, że tego miejsca nie można fotografować w tak marnym świetle – podziwianie bajkowej architektury przenosimy na jutrzejszy poranek.
Teraz ruszamy, aby przyjrzeć się kilku perełkom architektonicznym tego miasta, a do meczetu wrócimy wieczorem.

Na początek domek klubowy na polu golfowym Abu Dhabi Golf Club. Myślę, że robi wrażenie nie tylko na miłośnikach golfa.

Następny budynek to biurowiec będący główną siedzibą firmy Aldar (jednego z większych lokalnych developerów) – okrągły wieżowiec, który wg zamysłu jego projektantów miał przypominać olbrzymią okrągłą muszlę leżącą na piasku i skrywającą perłę. Wyczytałem też gdzieś, iż jest to największy okrągły budynek na świecie.
O ile przy polu golfowym był parking i można było się spokojnie przespacerować pod sam budynek, to tutaj pojawiły się problemy – naokoło same ulice bez miejsc do zaparkowania albo place budowy. Zrobiłem kilka kółek i się poddałem. Podjechaliśmy na parking centrum handlowego położonego tuż obok, ale widok stamtąd był raczej słaby. Byliśmy już lekko zdesperowani i zaparkowaliśmy przy prowizorycznym wejściu na plażę, na której znajdowały się dwie ogromne konstrukcje wchodzące na kilkadziesiąt metrów w wodę. Wspięliśmy się na jedną z nich i okazało się, że widok na Aldar HQ był całkiem dobry.

Kolejny punkt to Capital Gate – najbardziej zakrzywiony budynek na świecie. Ma 160 metrów wysokości i jest odchylony aż o 18º w bok (a np. wieża w Pizie jest przechylona zaledwie o około 4 stopnie). Dotychczas podziwialiśmy jedynie jego nocne oświetlenie z naszego hotelowego basenu.
Tutaj też nie miałem pewności skąd będziemy mieli najlepszy widok. Postanowiłem wjechać na mały półwysep znajdujący się po drugiej stronie autostrady. Zjechaliśmy z zatłoczonej 6-pasmowej autostrady na kompletnie pustą uliczkę – żadnych ludzi, żadnych aut. Dziwnie. Zostawiliśmy samochód na kompletnie pustym parkingu i przeszliśmy nad brzeg kanału. Capital Gate ukazał nam się w pełnej krasie 🙂

Teraz czas na miejsce, od którego planowałem rozpocząć zwiedzanie Abu Dhabi – Observation Deck at 300, czyli kawiarnia z panoramicznym widokiem na Abu Dhabi znajdująca się na 74. piętrze Wieży nr 2 Etihad Towers (czyli tej najwyższej mierzącej 305 metrów).
Minąłem hotel Emirates Palace, skręciłem w lewo za znakami i wjechaliśmy na parking (płatny) pod Etihad Towers. Przyznam, że nie za bardzo wiedzieliśmy, pod którym jesteśmy budynkiem, więc po prostu skierowaliśmy się do najbliższej windy. Wjechaliśmy na parter i od razu pierwszy mały sukces – jesteśmy tuż obok restauracji, w której planowaliśmy później zjeść obiad. Świetnie :). Teraz tylko znaleźć wjazd do Observation Deck. Obeszliśmy cały poziom i żadnej informacji. Za to masa ekskluzywnych sklepów i powystawianych Aston Martinów. Kiedy jednak minęliśmy (dość niepozorne) wejście do hotelu Jumeirah, skojarzyło mi się, że ta kawiarnia ma coś chyba z nim wspólnego. Wszedłem więc i zapytałem pani w recepcji, a ta wskazała mi znajdujące się obok schody i powiedziała, że tędy do wejścia 🙂 Rzeczywiście zaraz przy wejściu na wyższe piętro znajdowała informacja i kasa. Jako że często w takich miejscach turyści wpadają jedynie na małą fotkę i nie korzystają z atrakcji kulinarnych lokalu, to tutaj postanowili, że nieco konsumpcję jednak wymuszą – bilety są dość drogie (75 dirhamów), ale w tym jest 50 dhs na wydanie w kawiarni.

Wjeżdżamy windą na 74. piętro. Oczywiście stoliki z widokiem na Emirates Palace oraz Corniche Road w komplecie zajęte 😦 Godzina była jeszcze w miarę wczesna, więc stwierdziliśmy, że będziemy tak długo podziwiali widoki, aż zwolni się jakiś ciekawy stolik.

Po kilkunastu minutach i kilku okrążeniach całego lokalu mieliśmy jednak dość. Dziewczyny usiadły przy pierwszym wolnym stoliku i zajęły się zamówieniem, a ja przysiadłem się do jednego (zapewne) miłego pana, który od dłuższego czasu siedział przy pustej butelce wody i namiętnie rozsyłał sms-y. Udało się – stwierdził, że czas na niego i mogliśmy się wygodnie rozsiąść i podziwiać Emirates Palace z wysokości 300 metrów.

Gdy już nacieszyliśmy się widokiem, powróciliśmy na parter, do restauracji Al Gusto Italiano. Wybór znów okazał się trafny – smacznie, miło i niezbyt drogo 🙂 (jak na lokalne warunki i zniżkę z Entertainera oczywiście).

A na koniec dnia powrót do Wielkiego Meczetu Szejka Zayeda. Podczas naszej porannej wizyty zauważyliśmy, że reguły dotyczące strojów nie są egzekwowane bardzo rygorystycznie i sporo pań spacerowało w zwężanych spodniach. Dlatego też moja Ula nieco zmieniła swój strój. Nikt przy wejściu się o to nie przyczepił i tuż przed zachodem słońca byliśmy pod meczetem.
Teraz to dopiero bajka. Nie będę próbował dobierać odpowiednich słów – po prostu trzeba to zobaczyć 🙂

Plan zrealizowany – można wracać do hotelu. Godzina nie była jeszcze bardzo późna, ale chcieliśmy przynajmniej zacząć pakowanie przed jutrzejszą wyprowadzką z hotelu i przenosinami do Dubaju.

Podsumowanie dnia
Wczoraj Emirates Palace, dzisiaj Wielki Meczet – wspaniałe wrażenia !!! 🙂
Oprócz tego Observation Deck, Capital Gate, Aldar HQ i domek klubowy na polu Abu Dhabi Golf Club – wszystkie te miejsca zdecydowanie warte były odwiedzenia.


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s