Dojazd na lotnisko – dzień 0 (14.02.2017)

Plan
→ spokojny dojazd do lotniska w Pradze

Tego dnia w zasadzie nie zaliczam do podróży, ale przecież na lotnisku w Pradze nie znajdziemy się auto-magicznie 🙂

Plan na ten dzień zakładał jedynie pokonanie niecałych 500 km (z czego zdecydowana większość autostradami), więc nie było jakiejś specjalnej napinki. Rano dokończyliśmy pakowanie i około 12:00 ruszyliśmy ze Szczecina. Chwila moment i wjazd na autostradę, po godzince Berliner Ring, kolejne 2 godziny i Drezno, potem seria tuneli i już czeska granica. Przyznam, że chyba po raz pierwszy zrobiłem tę trasę bez odbijania w bok na jakieś zwiedzanie (polecam zwłaszcza Szwajcarię Saksońską) i poszło mi to bardzo sprawnie. Gdy kawałek za granicą zatrzymaliśmy się, żeby kupić winietkę, moje dziewczyny wyraziły spore zdziwienie, ze już jesteśmy w Czechach (pogrążone w lekturze, tudzież w oglądaniu bajek). Zakup winietki (73 zł na 30 dni), przerwa toaletowa i jedziemy dalej.

Nie chciałem około 16 wjeżdżać do Pragi, więc na jakieś 100 km przed celem podróży zjechałem z autostrady nr 8 i lokalnymi drogami przebiłem się do autostrady nr 7, którą dojechaliśmy na samo lotnisko. Pod hotel zajechałem o 17:15. Dobry czas 🙂

Pod hotelem niby zakaz parkowania i same zarezerwowane miejsca, ale że było dość pustawo, to wyładowaliśmy bagaże, zameldowaliśmy się i dopiero po zaniesieniu wszystkiego do pokoju wróciłem do auta i odstawiłem je na lotniskowy parking. Wjazd na kod, który dostałem mailem przy rezerwacji. Parking elegancki, kilkupoziomowy, świetnie położony (kilkadziesiąt metrów od Terminalu 1 i tak samo blisko od hotelu).

W planach mieliśmy obiad na lotnisku, ale że prowiant jaki wzięliśmy na drogę był prawie nietknięty, to stwierdziliśmy, że odpuszczamy już sobie wychodzenie z hotelu.

Pani w recepcji bardzo zachwalała hotelowy mini market, więc stwierdziliśmy, że jakieś czeskie piwko dobrze nam zrobi. Przyznam, że gdy zobaczyłem ceny w tym niby-markecie, to lekko zdębiałem. Tak naprawdę to nie był sklepik, tylko inna forma sprzedaży tego, co zazwyczaj jest w hotelowych lodówkach 😦 Dwa Pilsnery i jakieś czipsy przebolałem, ale czułem się lekko nabity w butelkę.

Dziewczyny wieczór spędziły na lekturze, ja obejrzałem prawie cały mecz PSG-Barcelona i spać … jutro zaczynamy właściwą podróż !!!


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s